sobota, 19 marca 2016

WYPRAWA III, cz.3


WYPRAWA III, cz.3

ROZDZIAŁ X

Spacer w słońcu z dzięciołami



Mroźna aura poranka zniknęła. Niebo zachwycało już teraz swym błękitem, a słońce raziło w oczy. Przyroda dokoła nas zmieniła swój wygląd  i przyodziała się w zupełnie inne barwy, jakby w jednej chwili skończyła się zima. Przez chwilę wydawało mi się, że znaleźliśmy się w całkiem innym lesie.



 
Przez kolejne kilometry wędrówki pławiliśmy się w promieniach słonecznych i liczyliśmy dzięcioły duże (Dendrocopos major), które, co rusz, pojawiały się na naszej drodze.




Udało nam się też oznaczyć pierwszego w tym roku dzięcioła zielonego (Picus viridis), który jednak w jednej chwili zniknął nam z oczu i szybko wtopił się  w otoczenie.

Zabawę w chowanego z nami rozpoczęły też kowaliki (Sitta europaea). Te małe gagatki z czarnym paskiem na oczach przypominającym mi maskę Zorro, posiadły umiejętność schodzenia głową w dół. Na jednym z moich zdjęć zobaczycie, jak kowalik zerka na nas zwisając z gałęzi do góry nogami.




ROZDZIAŁ XI
Po śladach


Nie mam pojęcia skąd ta chęć się bierze, może zrodziła się pod wpływem czytanych niegdyś książek o Indianach, może to właśnie Winnetou Karola Maya zainspirował mnie, ale mam taką niedopartą chęć nauczenia się, jak rozpoznawać zwierzęta po tropach (odciskach kończyn pozostawionych na podłożu), a zwłaszcza po śladach (żerowiska, nory, miejscach walk i odchody). Ostatni czasy zwłaszcza odchody przykuwają moja uwagę. Wiem, wiem, może to wydać się komuś dziwne, ale tak właśnie mam.
Podczas naszej wycieczki, śladami, które zdecydowanie przeważały okazały się być odchody saren, ale jeszcze jeden ślad przykuł moją uwagę, może komuś z Was uda się rozpoznać to znalezisko?

ROZDZIAŁ XII
Kotki na wierzbie

Wszystko co dobre, szybko się kończy. Te kilka godzin w terenie minęło szybko, jak  z bicza strzelił. Niebo powoli zasnuło się chmurami i przyszła pora, aby wracać do domu. Z oddali dobiegały do nas głosy żurawi, wiatr kołysał drzewami, a tak spędzony wspólnie dzień uznaliśmy za naprawdę udany.
I jeszcze taki mały optymistyczny akcent na koniec wycieczki na spotkał, bo zobaczyliśmy kotki (bazie) na krzaku wierzby.
 Już niedługo te kwiaty zakwitną pięknie na żółto i przyjdzie wiosna :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz