ROZDZIAŁ II
Pierwszy postój, na jemiołuszkach
Dojechaliśmy do Słupów, bo w tej okolicy, teoretycznie, powinniśmy spotkać
gęsi. Może będą to gęgawy (Anser anser), albo białoczelne (Anser albifrons), a może jakiś wyjątkowo rzadki egzemplarz się trafi? Zaparkowaliśmy
niedaleko gospodarstwa miłego, starszego Jegomościa, obszczekał nas przyjaźnie
merdający ogonem, kudłaty, rudy mieszaniec, klucz gęsi szybkim lotem przemknął
nam nad głowami, lecz na bliższe spotkanie z „anserami” nie było szans. Nie ma
jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo czujne oko Bartka wypatrzyło
dwie prześliczne jemiołuszki (Bombycilla garrulus).
Patrząc na jemiołuszkę, jest, czym oko nacieszyć. Piękny,
duży czub, czarna maska jak u Zorro oraz czarny śliniak i żółto-biały wzorek na
skrzydle. Przyznacie chyba, że nie można
jej pomylić z inny gatunkiem. Miejsce też zajęły książkowe, bo na czubku drzewa,
jak przystało na jemiołuszki. Nacieszyliśmy
nimi oko - luneta jak zwykle sprawdziła się doskonale i nawet wspomniany
gospodarz pokusił się o krótką obserwację - pstryknęliśmy fotki, wymieniliśmy
uprzejmości i dalej w trasę.
ROZDZIAŁ III
Klucze i ś(l)iniaki
No i szukaj teraz wiatru w polu,
dosłownie i w przenośni. Co się
tyczy pierwszej opcji, to było to stosunkowo łatwe, gdyż niedzielna aura nie
rozpieszczała i mocno wiało, a pól mieliśmy pod dostatkiem.
W tym
miejscu, co prawda, gęsi nie spotkaliśmy, był za to niejeden kopiec kreta.
Z kolei z gęsiami było już gorzej. Z oddali widzieliśmy jak
mija nas kolejny klucz, który sympatycznie nam zagęgał i odleciał.
Takie
liczne w gęsi klucze kilkukrotnie przeleciały nad naszymi głowami.
Po
drodze natknęliśmy się na stado siniaków (Columba oenas). Na
pierwszy rzut oka, dla laika, trudnych do odróżnienia od gołębi domowych (Columba livia), jednak w tej ornitologicznej zabawie liczą się szczegóły.
Otóż siniaki - nie mylić ze
śliniakami, lub też ślimakami - których jakże charakterystyczny szary spód skrzydeł
można podziwiać w locie i, co może dziwić, gniazdujące w dziuplach, postanowiły
z nami współpracować i po kilku dzikich przelotach wylądowały. Ku naszej
uciesze rozsiadły się dostojnie na przewodach wysokiego napięcia. Luneta poszła
w ruch.
Aby przybliżyć nieco ten gatunek, narysowałam dla Was siniaka.
Po chwili pojawiły się też trznadle (Emberiza citrinella), w jakże charakterystycznych dla nich
stadach, a na końcu czajki (Vanellus vanellus). Warto tutaj
nadmienić, iż ten odporny na mróz ptak, który zazwyczaj pojawia się u nas już
lutym, gniazdo buduje w wyścielonym dołku w ziemi.
A oto i czajka widziana moimi oczyma.
A że
od przepychu głowa nie boli, to na polu po przeciwnej stronie przechadzały się dwie
gęgawy (Anser anser).
Nieco później mieliśmy
okazję podziwiać gęgawy
w locie, co dało nam okazję do
zaobserwowania charakterystycznych, kontrastowo jasnych pokryw ich skrzydeł, a warto w tym
miejscu dodać, iż jest to wyjątkowa cecha wśród gęsi europejskich.
Nie zapominajmy, że takie wyprawy
owocują również obserwacją innych zwierząt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz