Dzisiejszego wieczoru krótko wprowadzę Was w świat moich "Ptasich opowieści", mam nadzieję, że dobrze go poznacie i polubicie :) Ruszamy :)
WYPRAWA I
WSTĘP
Dobrych uczynków nigdy
za dużo
Planowany odjazd pociągu godzina 10.00
ze stacji… Stop! Tym razem nie było pociągu, ani też stacji, ale wyjazd
rzeczywiście został zaplanowany na godzinę 10.00, w niedzielę.
Pogoda
z lekka nam te plany pokrzyżowała. Delikatny przymrozek nocą, do tego wysoka
wilgotność powietrza bliska 98% i nad ranem przywitała nas gęsta mgła. Z
dziesiątego piętra mieszkania Dawida - naszego przewodnika i doskonałego
fachowca w dziedzinie ornitologii - mgła wydawała się gęstnieć w oczach. Zapadła więc decyzja o
przesunięciu godziny wyjazdu, najwcześniej na godzinę 11.00, z nadzieją, że
gęsty fog wkrótce opadnie. Miejsce
zbiórki? Pętla autobusowa na bydgoskim osiedlu Błonie.
Jak to mam w zwyczaju, pojawiłam się
kilkanaście minut przed czasem, bardzo nie lubię się spóźniać. A w takich
przypadkach, a konkretnie w moim szczególnym przypadku, zazwyczaj przydarza mi
się coś, nazwijmy to, "ciekawego". Tym razem musiałam udzielić pierwszej pomocy
mężczyźnie, który słabo się poczuł. Na szczęście, wezwana przeze mnie karetka
pogotowia pojawiła się szybko, a ekipa ratowników sprawnie zajęła się
poszkodowanym.
I w tym miejscu taki mój osobisty, mały apel do wszystkich.
Nie
bójcie się i nie wahajcie się pomagać!
Jeżeli nie przeszliście kursu pierwszej pomocy przedmedycznej,
to przynajmniej po rozpoznaniu sytuacji, szybko sięgnijcie za telefon. Nie
czekajcie, aż zrobi to ktoś inny!!
ROZDZIAŁ I
Wycieraczki widma i
Polaków w aucie rozmowy
No to wyruszyliśmy. Ach! Właśnie! Nie
przedstawiłam jeszcze uczestników naszej walentynkowej wyprawy na gęsi. Z tymi
Walentynkami to czysty przypadek, bowiem akurat we wspomnianą niedzielę
przypadał 14. lutego.
Do rzeczy, zacznijmy od pań.
Agnieszka - niezwykle sympatyczna, energiczna i uśmiechnięta kobietka, jej syn
Bartek - bardzo rezolutny, młody pasjonat ornitologii, który z wielką radością
opowiada o sowach. Ma oczywiście swoje ulubione gatunki, a są to: płomykówka z
jej niezwykła jasną, sercowatą szlarą (Tyto guttata) i puszczyk mszarny (Strix nebulosa), smakosz norników. A tak nawiasem mówiąc, to Bartek całą ptasią
teorię ma w małym palcu. Kolejno Dawid - biolog, ornitolog, do tego niezwykle
utalentowany rysownik - i ja, Monika,
zwierzolub, pasjonatka fotografii, rysownik amator, a zawodu dziennikarz
prasowy. Jako że, zawód do czegoś zobowiązuje, to postanowiłam opisać naszą
wyprawę.
Załadowaliśmy się do dwóch aut, oczywiście z pełnym
wyposażeniem - plecaki, lornetki, aparaty fotograficzne i niezawodna luneta do
obserwacji ornitologicznych Dawida, która prawie
każdego ptaka wypatrzy oraz oczom naszym przybliży. Ruszyliśmy.
Obraliśmy kierunek z Bydgoszczy na
Szubin, przez Białe Błota. Kiedy dokładnie opuściliśmy miasto? Właściwie, to
nie wiemy. Nasze mózgi - zafascynowane ptasimi tematami - proszę tylko nie
mylić z ptasimi móżdżkami - tego zdarzenia nie zarejestrowały, a to z racji
żarliwych Polaków rozmów w aucie. Rozmów konstruktywnych i na temat, rzecz
jasna. O stopniu zaangażowania w
dyskusję może świadczyć fakt, iż po kilkudziesięciu minutach podróży zaczęliśmy
się z Dawidem zastanawiać, czy wycieraczki, które aktualnie śmigają przed naszymi oczyma po przedniej szybie,
dawno już zostały włączone, i dlaczego, skoro przecież nie pada? Jak się
później okazało, jadąca tuż za nami Agnieszka zachodziła tymczasem w głowę,
dlaczego u nas pada, a u niej nie? Bo przecież musi padać skoro non stop
chodzą nam wycieraczki…
Zapewniam, że pomimo tego drobnego roztargnienia, do celu
udało nam się dojechać. J
Dokąd trafiliśmy, kogo udało nam się spotkać i jakie cuda przyrody sfotografować, o tym już wkrótce. Koniecznie musicie przeczytać. Będę na Was czekać. Dobranoc :)
Jeszcze na chwilę do Was wróciłam :) ze zdjęciem na zachętę do kolejnego naszego spotkania, bo takie oto cuda przyrody, zobaczycie już niedługo
Na zdjęciu czapla siwa (Ardea Cinarea), młody osobnik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz