ROZDZIAŁ VI
W leśnej głuszy
Bajka zaczęła się, las jakby ożył,
słychać było delikatny ruch gałęzi podczas wiatru, dzięcioły wykuwające w
pniach dziuple, śpiew dochodzący z każdego zakątka lasu. Były też momenty,
kiedy wszystko jakby zastygało na chwilę, a w uszach dźwięczała cisza.
Z mojej głowy całkowicie zniknęła świadomość, że kilkanaście
kilometrów dalej, krajobraz jest zgoła inny. Nie dało się tutaj poczuć ani
krzty cywilizacyjnego pędu.
A tak z innej beczki, to polecam taką
formę wspólnego spędzania czasu wszystkich parom, tym z dłuższym stażem, takim
jak nasz, bo to już dwanaście lat mija, od kiedy jesteśmy razem - a tak na
marginesie, to my nawet do tej samej klasy w podstawówce chodziliśmy J - ale również tym ze stażem krótkim,
żeby lepiej się poznać i zbliżyć duchowo do siebie.
ROZDZIAŁ VII
Bezkres
W lesie, ani żywej duszy, poza… a to
miła niespodzianka, najpierw zaświeciło mi przed oczyma białe lustro na sarnim
zadzie, potem zobaczyłam jak strzyże łyżkami. Ta sarna była naprawdę bliziutko,
widząc nas szybko pomknęła głębiej w las. Potem, ku niezwykłej uciesze mojego
męża - a tak nawiasem mówiąc, to niezwykle miło ogląda się radość na twarzy
bliskiej ci osoby, tak bardzo naturalną, niczym nieskrępowaną. Zobaczyliśmy
myszołowa (Buteo Buteo), a był to Bartka pierwszy
myszołów widziany z tak bliska. Widać, w naszej rodzinie panuje jakaś zaraźliwa
słabość do myszołowów, zdołaliście się już przecież przekonać, jakich emocji
dostarczyły mi poprzednie spotkania z tymi ptakami. Niestety, tego osobnika nie
udało nam się sfotografować.
Idźmy dalej, bo przed nami kolejne
odurzające swym pięknem widoki. Niby to nic takiego, a jednak widok ten
napawał nas melancholią i głęboką refleksją nad wszystkim, co nas otacza.
Zobaczcie sami.
To była taka, trochę bezkresna kraina, spowita mgłą, przez
którą przedzierały się pierwsze promienie porannego słońca. Mgła długo
towarzyszyła nam tego dodając całej
wyprawie wiele tajemniczości.
Widoków, które urzekły nas po drodze
było niemało. Każdy jedyny w swoim rodzaju, każdy inny, a wiele rzeczy mogło
tutaj zachwycić.
Zdjęcie, które za chwilę Wam pokażę, jest, oczywiście poza
fotografiami ptaków, które są zawsze u mnie w czołówce, zdjęciem najlepiej
oddającym klimat i niezwykły czar tego poranka w
rezerwacie „Dziki Ostrów”.
ROZDZIAŁ VIII
Samiec samca wypatrzył
Mgła zaczynała powoli opadać, słońce
delikatnie ogrzewało mroźne powietrze, z gałęzi kapały nam głowę kropelki wody,
szadź topniała. W lesie zaczęły odzywać się rozmaite wróblaki. Kiedy
znaleźliśmy się na skraju dąbrowy, naszym oczom ukazało się jakieś
domostwo, na drutach wysokiego napięcia obok siedziała się śliczna samiczka
trznadla (Emberiza citrinella).
Trznadle lubią pomieszkiwiać na skraju lasu, polanie czy
wrzosowisku, więc skoro jest tu ona, to może jest także i on. Był, siedział na
pobliskim krzaku, a wypatrzyło go czujne oko innego samca,
mojego Bartka J
Samiec był już pięknie wybarwiony, bardzo czujnie się
rozglądał i nie dał długo nam na siebie patrzeć, bo po chwili wzbił się do lotu
i ukrył w pobliskiej gęstwinie, jednakże szybkie zdjęcie, na którym widać intensywnie żółty
kolor jego upierzenia, udało mi się wykonać.
ROZDZIAŁ IX
Przyczajeni - ukryci
Staraliśmy się trzymać szlaku, jednak boczne ścieżki i
mroczne zakamarki lasu, zawsze wiodą na pokuszenie. Warto jednak podkreślić, że
tylko te, w których nie obowiązuje zakaz! Każdy miłośnik przyrody powinien
wiedzieć o specjalnie wydzielonych strefach ochrony całorocznej bądź
częściowej, na które
wstęp jest wzbroniony. Przykładowo, taką
ochroną strefową miejsc rozrodu objętych jest jedenaście gatunków ptaków
drapieżnych i puchacza. Są to następujące gatunki: orlik grubodzioby (Aquila clanga) - zagrożony w skali światowej), bielik (Haliaeetus albicilla) i orlik krzykliwy (Aquila pomarina) - w Polce gniazduje około dwudziestu procent populacji
europejskiej tych ptaków!, orzeł przedni (Aquila chrysaetos), rybołów (Pandion haliaetus), gadożer (Circaetus gallicus), orzełek (Aquila pennata), sokół wędrowny (Falco peregrinus), raróg (Falco cherrug), kania ruda (Milvus milvus), kania czarna (Milvus migrans), puchacz (Bubo bubo), sóweczka (Glaucidium passerinum),
włochatka (Aegolius funereus) oraz bocian czarny (Ciconia nigra).
Jeżeli oczywiście pojawiła się legalna
możliwość zapuszczenia się głębiej w chaszcze, z wielką ochotą z niej
korzystaliśmy. Skusiły nas żurawie, których klangor ponownie zwrócił naszą uwagę. Gdybyśmy mieli wrócić w miejsce, w którym
spotkaliśmy je po raz pierwszy, zajęłoby nam to bardzo dużo czasu,
postanowiliśmy więc, zbliżyć się do nich od drugiej strony. Opłacało się
przeprawić tą drogą, zobaczyć niezwykły żurawi taniec i ukradkiem pstryknąć
jeszcze jedno zdjęcie.
Wkrótce dołączył do nich trzeci osobnik, który długo krążył
nad polami i łąkami wydając głębokie, wibrujące dźwięki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz