poniedziałek, 14 marca 2016

WYPRAWA III, cz.1

WYPRAWA III, cz.1



WSTĘP



Człowiek to nadzwyczaj dziwne stworzenie, które, niestety, bardzo często działa zgodnie z przysłowiem „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Wielu z nas wydaje duże sumy na zagraniczne wycieczki, po czym i tak z wyjazdu wracają oni niezadowoleni, zmęczeni i sfrustrowani.

Jak się okazuję, niezwykłe miejsca są w zasięgu ręki, nie wolno ich tylko przeoczyć.

 
ROZDZIAŁ I
Jak to zrobić, by się nie narobić J

Zbliżał się weekend, zmęczeni po całym tygodniu pracy, planowaliśmy, jak efektywnie go wykorzystać, jednocześnie wypocząć i pobyć trochę razem.
Po mojej głowie, tradycyjnie już, chodziły pomysły o jakiejś dalekiej wyprawie przyrodniczej w nieznane, z kolei Bartek - mój mąż był skłonny spędzić ten czas nieco mniej aktywnie, w domowym zaciszu, nie tłukąc się kilka godzin w podróży, bez porannego zrywanie się z łóżka. Teoretycznie, trudno znaleźć  w takiej sytuacji konsensus, ale jak się okazuje, tylko teoretycznie.
Postanowiłam więc, przetrząsnąć internet w poszukiwaniu miejsca ciekawego i położonego nie dalej niż jakieś 20-30 kilometrów od Bydgoszczy. Wyglądało na to, że znalazłam coś odpowiedniego.



ROZDZIAŁ II
Poranne wstawanie w trzech krokach

Z porannym wstawaniem był oczywiście problem, dlatego trzeba było wykonać szybkie, drastyczne posunięcia, aby żadne z nas, przypadkiem, nie rozmyśliło się.
Zerwałam się z łóżka po godzinie szóstej. Wiedziałam, że dając sobie jeszcze kilka minut drzemki zasnę na dobre i z wyjazdu nici, zwłaszcza, że jak zwykle położyłam się spać około godziny 3 nad ranem (prowadzę typowo sowi tryb życia).
Tak więc na trzy: raz, dwa, trzy… wyskakujemy z łóżka i w te pędy pod prysznic!
Prawdziwie „ciężki przypadek” do rozwikłania był jeszcze przede mną. Bartek, osobnik śpiący twardo, który zaległ jak kłoda na łóżku, a poza tym nie był do końca przekonany o słuszności wyjazdu. Musiałam działać szybko i skutecznie. Na raz, podniesienie rolet w oknach - niewiele to pomogło, bo w lutym o tej porze jest jeszcze ciemno, na dwa - zapalenie jasnego, bijącego po oczach światła - no tak, tylko że oczy, to on miał cały czas zamknięte, tak więc czas przejść do kroku trzeciego - włączenia muzyki. Powiem Wam, że nawet sprawnie to poszło J
 
ROZDZIAŁ III
Moja mała zamglona Barcelona i edukacja małżeńska w jednym

Najedzeni, ubrani, spakowani i gotowi do drogi, opatuleni w ciepłe szale       i czapki wyruszyliśmy. Opatulić trzeba się było, po poranek zaskoczył dużym przymrozkiem. Cóż, nie powinno to dziwić, bo w końcu mamy zimę, tyle że kilka dni wcześniej temperatura sięgnęła 10 stopni Celsjusza. Ażeby osiągnąć cel naszej wyprawy, musieliśmy najpierw dojechać do podbydgoskiej Brzozy, jakieś 20 minut jazdy PKS-em, który… nam uciekł. Do dziś nie wiem, jak ja sprawdziłam rozkład, w każdym bądź razie do następnego mieliśmy jakieś 40 minut.
Wykorzystaliśmy ten czas na spacer na Brdą. Rześkie, mroźne powietrze, delikatna pokrywa lodu na kałużach, i gęsta mgła, która unosiła się nad rzeką, urzekły mnie. Okolica spowita była senną, tajemniczą mgiełką, widok bardzo książkowy, taki z lekka poetycki, przywołał mi na myśl powieści Carlosa Ruiza Zafona, jeśli ktoś kiedyś z Was miał kiedyś okazję czytać, np. „Księcia mgły”, „Światła września”, czy „Marinę”, to może sobie wyobrazić, jak się czułam (jeśli nie czytaliście, to szczerze polecam).
Była to też dobra okazja do krótkiej powtórki z blaszkodziobych J Trochę poedukowałam Bartka z dymorfizmu płciowego, z funkcji i wyglądu lusterek                   u kaczek, szat godowych, zachowań i… poszliśmy na autobus.



ROZDZIAŁ IV
Kraina lodu

Chyba mogę Wam w końcu zdradzić, dokąd jedziemy. Rezerwat przyrody Dziki Ostrów zajmuje 74,7 hektara powierzchni znajdującej się w północno-zachodniej części Obszaru Chronionego Krajobrazu Łąk Noteckich w obrębie leśnictwa Smolno. Wartością rezerwatu są, między innymi zbiorowiska dąbrów        z bardzo rzadkimi gatunkami runa leśnego, a także fragmenty łęgów i olsów. Nie brakuje tutaj także pagórków wydmowych. Rezerwat od wielu lat znany jest  z wielu osobliwości  florystycznych. Wzmianki na ten temat można już odnaleźć  w zapiskach z 1938 roku, w których wymienione są takie gatunki roślin jak kosaciec syberyjski, pszczelnik wąskolistny czy buławnik czerwony.
 Tam właśnie zmierzaliśmy. Z nadzieją, nie tylko na podziwianie torfiastych łąk nadnoteckich, ale również na spotkanie interesujących gatunków ptaków.     W autobusie wygrzaliśmy trochę stare gnaty i byliśmy gotowi na dalsze przygody. Z Brzozy zaczęliśmy kierować się w stronę niebieskiego szlaku turystycznego znanego „Szlakiem Pałuckim” prowadzącego z Brzozy przez Wałownicę, rezerwat „Dziki Ostrów”, Jakubowo, aż do Łabiszyna.
Pierwsza na drodze do rezerwatu powitała nas bogatka (Parus major). Niczym kur piejący na dachu, bogatka na czubku drzewa oznajmiała swoją obecność.


 
Zanim  dotarliśmy na wskazany szlak, już po drodze mogliśmy nacieszyć oko i nakarmić ducha. Z powodu niskiej tej nocy temperatury okoliczne łąki pokryte były szronem. Wyglądało to tak, jakby ktoś posypał źdźbła i gałązki cukrem. Te małe kryształki lodu powstają, gdy powietrze jest bardzo wilgotne,  a temperatura przy powierzchni jest ujemna. Jeżeli niewiele pamiętacie z fizyki i chemii, to dodam jeszcze tylko, iż tę przemianę nazywamy resublimacją.

Widzieliśmy też niezwykłe zjawisko, jakim jest szadź. Gdy przyjrzymy się dokładnie, zauważymy, że na gałązkach utworzyły się maleńkie lodowe igiełki. Igiełki te powstają z kropelek wody znajdujących się powietrzu, np. podczas mgły.

ROZDZIAŁ V
Pierwsze fanfary

Pierwsze oznaczenie niebieskiego szlaku widoczne na pniach drzew, czerwono-biała tablica z godłem informująca, że właśnie przekroczyliśmy granicę rezerwatu i nagle… aż podskoczyliśmy, gdy zza krzaków rozległ się niezwykle dźwięczny i donośny głos, coś jakby fanfary. Tak, tak, Moi Drodzy, to były żurawie (Grus grus), pierwsze Bartka żurawie w tym roku. Jeśli pamiętacie wydarzenia poprzedniej wycieczki, którą opisywałam, wiecie już , że ja, na swoje pierwsze      w tym roku osobniki natknęłam się w drodze do Ostrówka, ale te żurawie, cieszyły mnie równie mocno. Widziałam, że Bartek, którego dopiero zaczynam wciągać w tą wielką ptasią przygodę, zachwycił się nimi tak bardzo jak ja, a może nawet bardziej. Widok zapierał dech w piersiach, kiedy te dostojne, olbrzymie ptaki przechadzały się w porannej mgle. Byłam pewna, że wycieczka będzie udana J

Co przyniesie nam ten dzień? Jakie tajemnice kryje rezerwat? O tym, już wkrótce :)

ZAPRASZAM!!! 














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz