poniedziałek, 11 kwietnia 2016

WYPRAWA V, cz.3 Ślesin

WYPRAWA V, cz.3

Berniklowa szachownica i myszołowi komin

Jeśli zapytalibyście, obserwacja którego gatunku ucieszyła mnie najbardziej podczas pobytu w Ślesinie, bez wahania odpowiem, że bernikli białolicych (Branta leucopsis). Zupełnie nie spodziewaliśmy się ujrzeć ich tego dnia - choć szczyt przelotów tego gatunku w Polsce przypada właśnie na przełom marca i kwietnia.
Wpatrywaliśmy się oczywiście w niebo poszukując gęsi, ale skupiliśmy się głównie na gęgawach i białoczelnych, a w ten właśnie gęsi tłum wtopiły się nasze bernikle. Jak się okazuje, znaczną ilość bieli na głowie tego gatunku w locie nie jest tak łatwo dostrzec. Kiedy jednak wpadną już w nasze oko, to trudno jest to oko od nich oderwać. Mocny kontrast pomiędzy czarną piersią a białym brzuchem, biała głowa z czarnym dziobem, jasny wierzch skrzydeł - takie upierzenie maluje na ciele bernikli swoistego rodzaju szachownicę.




Poranek na ślesińskich stawach przyniósł nam jeszcze myszołowa włochatego (Buteo lagopus) i dziesięć myszołowów zwyczajnych wędrujących w kominie (Buteo buteo). Wiem, zabrzmiało to trochę dziwnie, bo jak to możliwe, żeby dziesięć myszołowów wleciało do komina? - zapytacie.
Spieszę więc z wyjaśnieniem. Chodzi tutaj o tzw. komin termiczny, który pozwala ptakom na pokonywanie dalekich odległości bez zużycia dużej ilości energii. Ptaki wykorzystują ciepłe, wznoszące prądy powietrzne i rozłożoną powierzchnie swoich skrzydeł.
Jeszcze trochę się przy stawach pokręciliśmy, minęły nas kolejne klucze żurawi (Grus grus), ponownie naleciały na nas przecudnej urody bernikle, zamieliśmy kilka słów z inną, znajomą grupą ornitologów, i postanowiliśmy ruszyć dalej - kierunek: Występ, stawy rybne nad Notecią.


ŻURAWIE






PONOWNIE BERNIKLE











Przyczajony Karol, ukryty Dejw



Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,

Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.


Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;

Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;

Tam z dala błyszczy obłok - tam jutrzenka wschodzi;

To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.

Stójmy! - jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie,

Których by nie dościgły źrenice sokoła;

Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,

Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy - tak ucho natężam ciekawie,

Że słyszałbym głos z Litwy. - Jedźmy, nikt nie woła.

Stepy Akermańskie, A. Mickiewicz


Nie, nie, Moi Drodzy, nie pomyliliście bloga. Nie mogłam jednak w tym miejscu nie zacytować jednego z Sonetów Krymskich Adama Mickiewicza (to chyba takie moje lekkie zboczenie związane z wykształceniem, magisterium z filologii polskiej zobowiązuje, hehe ;) bowiem nasze wyprawy w teren niejednokrotnie mi ten sonet na myśl przywodziły. Podobny zachwyt jaki przyroda stepu wzbudzała w podmiocie lirycznym, tak we mnie wzbudziły dziesiątki łabędzi krzykliwych i czarnodziobych oraz otaczająca je przyroda. Tyle że, na szczęście, mój zachwyt nie przerodził się w strach i rozczarowanie, jaki to możemy odnaleźć u Mickiewicza, wręcz przeciwnie, zachwyt ten z minuty na minutę potęgował.

















Cofnijmy się jednak o kilka minut, kiedy to wkroczyliśmy na stawy w Występie. Z początku wydawało się, że wkoło pusto i głucho. W pewnej chwili nastąpiło delikatne poruszenie, przeleciała jedna czapla siwa (Ardea cinerea), przez drogę przebiegł nam koziołek (samiec sarny), po czym usłyszeliśmy w oddali tajemnicze odgłosy (prawdę mówiąc, to nie były one takie tajemnicze, bo donośnie trąbiących fanfar łabędzia krzykliwego - Cygnus cygnus - nie można z niczym pomylić :) Pozostało jeszcze tylko odnaleźć odpowiedni staw i podejść do niego na tyle blisko, żeby ptaki dojrzeć, nie zakłócając jednocześnie ich spokoju i nie płosząc ich.
Wokal łabędzi nasilał się z każdym naszym krokiem, wiedzieliśmy zatem, że podążamy w odpowiednim kierunku. Rozstawiliśmy lunetę i naszym oczom ukazał się staw pełen "żółtodziobków". W tym jeden z obrożą szyjną o numerze 165E.
Obroża szyjna to jeden spośród trzech wykorzystywanych przez polskich ornitologów typów oznakowania ptaków. Ptaki mogą posiadać też obrączki metalowe zakładane na nogi, na których znajduje się numer serii i indywidualny numer danego osobnika, bądź plastikowe, kolorowe obrączki z indywidualnym kodem.
Obroża szyjna to typ oznakowania wykorzystywany w przypadku łabędzi i gęsi. Każda obroża szyjna zawiera unikalny, alfanumeryczny kod.
Policzenie i dokładniejsze sfotografowanie ptaków wymagało podczołgania się bliżej. Wyzwanie podjął Karol i Dawid, jeden niczym przyczajony tygrys, drugi jak ukryty smok, chłopaki zniknęli nam z oczu w trzcinach. Nie było to łatwe, bo każdy niekontrolowany ruch czy szelest mógł łabędzie spłoszyć. Co czujniejsze ptaki podrywały się do lotu, jednak przez dłuższy czas panowie pozostali niezauważeni. Niestety błąd jednego z nich przy opuszczaniu kryjówki spowodował, że większość ptaków odleciała.
Drodzy obserwatorzy pamiętajcie zatem, że po zakończeniu obserwacji wycofujemy się tą samą drogą którą, którą udało nam się do ptaków podejść, i robimy to po cichu. To, że zdjęcie jest już zrobione nie oznacza, że wolno nam jest ptaki spłoszyć!!

Ptaki za jakiś czas wróciły na swój staw, a my nie zawracaliśmy już im głowy.
Kolejne stawy obeszliśmy już w okrojonym, czteroosobowym składzie. Zostali tylko najwytrwalsi i Ci, którzy zmarzli tego dnia najmniej. W duchu liczyliśmy na więcej ptasich rarytasów, ale nie można zawsze mieć wszystkiego, można za to mieć... tym razem były to gągoły (Bucephala clangula), czyli jeden z gatunków kaczek nurkujących, płochliwy i zazwyczaj spotykany w parach lub mały grupach. O bardzo oryginalnej urodzie i dużej, okrągłej głowie.


A oto pięknie prezentująca się para gągołów sfotografowana przeze mnie w marcu tego roku na Kanale Bydgoskim.















Opuszczamy powoli Występ, czas wracać do domu. Zabieramy ze sobą dużo pozytywnych emocji i już niedługo rozpoczniemy przygotowania do kolejnej wyprawy. Liczyć i obserwować ptaki będziemy bowiem na Helu :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz