WYPRAWA V, cz.2
WITAJCIE, MOJE PTASZOLUBY :)
Podziwialiśmy ostatnio stado świstunów (Anas penelope). Pamiętacie? Tam zatrzymaliśmy się na dłużej, ponieważ poza świstunami na stawach w Ślesinie dały nam się podejść cyraneczki (Anas crecca). O cyraneczkach już kiedyś Wam wspominałam, myślę jednak, że nie zaszkodzi przypomnieć kilka ich cech.
Cyraneczka to najmniejsza kaczka pływająca w Europie, niezwykle urodziwa. Samiec w szacie godowej ma intensywnie kasztanową głowę z zieloną maską, którą podkreślają żółte obwódki. Ma on też charakterystyczny biały, poziomy pasek wzdłuż złożonego skrzydła. Z kolei dla brązowej, plamkowanej i kreskowanej samicy, charakterystyczna jest jasna linia z boku wzdłuż nasady ogona. U obu płci widoczne zielone lusterko (pióra na skrzydle ubarwione kontrastowo do pozostałych piór, cecha rozpoznawcza wielu gatunków). Cyraneczki okazały się nieco bardziej płochliwe od świstunów, szybko poderwały się i odleciały. Na całe szczęście dały nam chwilę, aby się nimi nacieszyć.
Pierwszy dzień wiosny nie byłby w pełni wartościowy bez żurawi (Grus grus). Były, czekały. Ogromne ptaki, o długich nogach i długiej szyi. Z poczochranym, bujnym "ogonem". Słowo OGON celowo ujęłam w cudzysłów, bowiem to, co przypomina ogon, wcale ogonem żurawia nie jest. Są to wydłużone lotki III rzędu. Prowadząc obserwację nawet ze znacznej odległości, nie można nie zauważyć też czerwieni z tyły ciemienia, i nie są to czerwone pióra, tylko naga skóra tego ptaka. Takie oto triki przygotowały dla nas te żurawie :)
Żurawie po lewej, żurawie po prawej. I nad naszymi głowami również żurawie :)
Oj, "zażurawiło się" nam tej wiosny na dzień dobry.
W dalszym ciągu pozostajemy w towarzystwie ptaków o długich nogach i szyjach, bo oto dwie niezwykle eleganckie, smukłe i zgrabne koleżanki pojawiły się po prawej - czaple białe (Casmerodius albus). Przedstawiam Wam jedną z nich.
Czaple na dole, a na górze... przeleciał młody bielik (Haliaeetus albicilla). Młode osobniki bielika, które przysiadły na polu dostrzegliśmy też w oddali, z wieży obserwacyjnej.
Obserwacja z tego miejsca przyniosła nam też kopytne. Capreolus capreolus (łac. sarna) zawsze przyciąga mój wzrok i jakimś takim niezwykłym optymizmem i radością mnie napawa.
Nasz punkt obserwacyjny opuszczaliśmy z wolna, z ptasim niedosytem, ale z kolejną obserwacją przyrodniczą na koncie.
Łeb urywało, ale szliśmy dalej, a po drodze był czas na babskie pogaduchy. Panowie gdzieś się nam rozpierzchli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz