poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Highway to Hel(L), cz.3

WYPRAWA VI, Highway to Hel(L), cz.3



III.

Wszyscy na stanowiskach, czujność wzmożona, lornetki w dłoń, oczy szeroko otwarte i rozpoczynamy wielkie liczenie przelatujących drapoli.
Ujmując całą sytuację tak pół żartem pół serio, to czuliśmy się trochę jak bohaterowie komedii "The Big Year", w której to ornitolodzy-zapaleńcy starają się pobić rekord w konkursie na największą liczbę zauważonych gatunków ptaków w ciągu jednego roku.
Polecam obejrzeniu! :)



Właściwą i najlepszą w tym dniu  bazę do obserwacji znaleźliśmy przy plaży w Kuźnicy. Birdwatching rozpoczęliśmy kilka minut po godzinie 10 i wcale nie musieliśmy długo czekać na efekty, albowiem już po chwili rozpoczął się przelot myszołowów.  Do godziny 11 przeleciało 20 osobników myszołowa zwyczajnego (Buteo buteo) i  1 włochaty (Buteo lagopus). Pojawiły się też krogulce (Accipiter nisus) - odnotowaliśmy 3 osobniki. Kolejna godzina okazała się być jeszcze bardziej obfitą. 39 myszołowów zwyczajnych, 2 myszołowy włochate, 17 krogulców, 2 błotniaki zbożowe (Circus cyaneus) i 1 bielik (Haliaeetus albicilla).
Z radością jeszcze raz wrócę pamięcią do tamtych chwil, a Wy nacieszcie oko razem ze mną :) Oto moje drapole.









Napawających optymizmem widoków nie zabrakło w powietrzu, na niebie, ale też i na lądzie. Było dokładnie tak jak w piosence "Czerwonych gitar".

"Morza szum, ptaków śpiew
Złota plaża pośród drzew
(...)"

W kwietniu, przed sezonem, plaże są puste, dokoła jest cicho i spokojnie. I tak przyjemnie robi się człowiekowi na duszy, gdy obcuje z przyrodą i chłonie te piękne widoki. Wraz z zachodzącymi zmianami na niebie - zmianą układu chmur, pozornym ruchem słońca - wygląd tego samego punktu na plaży z godziny na godzinę zmieniał się.





Przez cały czas obserwowaliśmy, ale też byliśmy obserwowani, przez stwory małe i duże, z lądu, z wody, z powietrza, z krzaka, a nawet z linii wysokiego napięcia. Pliszki, mewy, trznadle i grzywacze miały na nas czujne, ptasie oko :)






Przy okazji nie mogę nie wspomnieć o samej Kuźnicy, kaszubskiej wiosce rybackiej z niezwykłymi, długoletnimi tradycjami. To mieścinka mała, lecz jakże wspaniała, zwłaszcza jeśli ktoś nie przepada za tłumami na deptakach, straganami z balonami i całym tym hałasem związanym z letnim wypoczynkiem. Kuźnica położona jest na Półwyspie Helskim, około 12 kilometrów od miejscowości Władysławowo i 20 kilometrów od miasta  Hel, pomiędzy Chałupami a Jastarnią. Można tutaj korzystać ze uroczej, spokojnej plaży nad Morzem Bałtyckim lub z odrobinę bardziej kapryśnej, wietrznej aury nad Zatoką Pucką. Jako ciekawostkę dodam, iż zgodnie z kaszubskim podaniem nazwa Kuźnicy - "KUSFELD" (Miejsce Pocałunku) - symbolizować miała akt dotykania się (całowania) morza z wodami zatoki.
Spójrzcie tylko na herb Kuźnicy.

https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=19488029

Odnajdziemy tutaj dwie twarze (górna męska, dolna kobieca), stykające się, zbliżone jak do pocałunku. Twarz męska jest personifikacją Bałtyku - Neptuna, twarz kobieca to uosobienie Zatoki - Salacji (Salacja była małżonką Neptuna i wraz z nim sprawowała władzę nad morzami).

W Kuźnicy jeszcze pozostaniemy.

CDN.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz