środa, 25 maja 2016

Nad Biebrzą, cz.1

WYPRAWA VII, "Nad Biebrzą", cz. 1

I.

To była długo wyczekiwana wyprawa. Wyruszyliśmy o godzinie 4 nad ranem, w piątek...
Tak, to prawda, wszystko się zgadza i zazwyczaj w ten sposób rozpoczynam każdą z moich  opowieści, ale tym razem "przejdę do meritum" - jak to zwykł mawiać na każdej lekcji mój pan profesor od języka polskiego w liceum - bo choć podróż obfitowała w liczne mniej lub bardziej interesujące obserwacje, to wielka kumulacja, niczym w Lotto, rozpoczęła się zaraz po dotarciu nad Biebrzę. I to właśnie tam od razu się udamy.

Na dzień dobry, i to naprawdę bardzo dobry, odbyliśmy bliskie spotkanie z kszykiem - nie, nie, nie zrobiłam błędu ortograficznego, bowiem nie chodzi tu o "odgłos paszczowy" -  pozwólcie, że zacytuje tekst ze słynnego "Rejsu" Marka Piwowskiego - a o ptaka z rodziny bekasowatych, czyli  posiadaczy długich nóg i długich dziobów (doskonałych do sondowania), mieszkańców mokradeł i torfowisk. Ja nazywam kszyka (Gallinago gallinago) barankiem, dlaczego? Otóż kszyk nurkujący w locie tokowym wydaje głęboki, bębniący dźwięk, który nic innego nie przywodzi na myśl, jak tylko beczenie. A wszystko to za sprawą wibracji powietrza wokół skrajnych sterówek występujących w momencie, gdy ptak ostro nurkuje podczas lotu.
Nasz kszyk siedział sobie na słupku i, jak na ptaka żyjącego w ukryciu, dał się nam podejść bardzo blisko. Oto i on. Nasz mały "baranek'":)







Tak miłego powitania, i to w kilka sekund po opuszczeniu auta, nawet się nie spodziewaliśmy.

Każdy z Was na pewno kiedyś widział i jest w stanie rozpoznać bociana, nawet jeśli nie za bardzo interesuje się ptakami. Ten duży biało-czarny jegomość z czerwonym dziobem i nogami swym klekotem obwieszcza wiosnę. Ciconia ciconia, czyli bocian biały buduje ogromne gniazda z patyków na dachach domów i słupach telefonicznych. Przyznam się, że przez ostatnie tygodnie odczuwałam duży, jak ja to mówię, "bociani niedosyt", co prawda bociany w okolicach Bydgoszczy pojawiły się na początku marca i w tym roku obserwowałam już kilka z ich gniazd, jednak wciąż tych boćków było mi mało. Aż do tego piątku, kiedy to boćki otoczyły nas ze wszystkich stron - z góry, z boku, z prawa, z lewa, zewsząd na nas spoglądały.














To był prawdziwy bociany róg obfitości. I w tym momencie przypomnę Wam czas dzieciństwa i przedszkola taką oto przyśpiewką. Zaśpiewacie ze mną? :)

"Witaj boćku kle-kle,
Witaj nam bocianie!

Łąka ci szykuje,
Łąka ci szykuje
Żabki na śniadanie /x2

Kle-kle boćku, kle-kle
Usiądź na stodole

Chłopcy ci zrobili, chłopcy ci zrobili
Gniazdo w starym kole /x2

Kle-kle boćku, kle-kle
Witamy cię radzi

Gdy zza morza wrócisz,
Gdy zza morza wrócisz,
Wiosnę nam sprowadzisz /x2"

Śpiewaliście? Bo ja tak :)

Pozostajemy w swojskich, wiejskich klimatach. A przed nami łąki pełne krów. Widok krów bardzo mnie cieszy. Lubię je głaskać, lubie kiedy swoim chropowatych jęzorem liżą moją rękę. Jeśli ktoś w tym momencie stwierdzi, że to dziecinne, niedojrzałe, albo że jestem mieszczuchem i nigdy krowy nie widziałam, to odpowiem, że tak, owszem, to prawda, cieszę się z widoku tych zwierząt jak dziecko, a mieszczuchem też jestem, bo urodziałam się w mieści, moja babcia mieszkała w mieście, i nie wyjeżdżałam nigdy na wakacje do rodziny na wieś. Tylko że, to niczego nie zmienia.
Jedna rzecz mnie boli, świadomość, iż większość z tych krów nic dobrego, niestety, nie spotka, ale to już temat na osobną dyskusję...  A tymczasem spójrzcie w te krowie oczy, które bacznie nas obserwowały. Zwierzęta podążały za nami, jednocześnie przez cały czas zachowując bezpieczny dystans. Niektóre z nich ostrożnie podchodziły do nas, obwąchiwały i czasem dawały się pogłaskać. Nie mogłabym ich skrzywdzić, dlatego na moim talerzu już od wielu lat nie pojawia się, i zadbam o to, żeby nigdy się nie pojawił, żaden stek, befsztyk, czy schabowy. Do czego i Was zachęcam! :)

A teraz czas na mućki z biebrzańskich łąk. Poznajcie je:
Na pierwszym zdjęciu Gizelka, na kolejnym Józia, potem mamy Jutrzenkę i Mariankę. Widzimy też, jak na trawie odpoczywają: Krystyna i Filomena :) Taki babiniec tu mamy.










Pozostawiam Was z tymi łaciatymi kobitkami na zielonych łąkach. Do zobaczenia!

CDN.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz