czwartek, 5 maja 2016

Highway to Hel(L), cz.7

WYPRAWA VI, Highway to Hel(L), cz.7


VII.

Na powitanie mam dla Was bardzo radosne wieści. Pamiętacie Chałkę, małą foczkę znalezioną na plaży w Chałupach, która w bardzo złym stanie trafiła do fokarium? Otóż Chałka czuje się coraz lepiej, przybrała na wadze 7 kilogramów, apetyt jej dopisuje i stała się nawet odrobinę wybredna, śledzi bowiem nie jada, za to niezwykle gustuje w pstrągach. Już niedługo zakończy też terapię antybiotykową :) bardzo to miłe wieści są, nie sądzicie? Ja się niezmiernie cieszę i trzymam za nią mocno kciuki!!! :)

A co słychać u nas, na wyprawie? Pozostańmy jeszcze przez chwilę w fokarium, bo chcę wam kogoś przedstawić. Widzicie tego krzykacza? To samiec mewy srebrzystej (Larus argentatus) i stały gość w fokarium. Przyleciał jak zwykle na rybne śniadanko i już bardzo się niecierpliwi.





Pojawia się tutaj codziennie wraz z małżonką. Samiec jest tu zawsze pierwszy, bada teren i chyba ukradkiem liczy na jakieś smaczniejsze kąski. Doskonale zna się z pracownikami fokarium, rozpoznaje ich twarze i reaguje na ich głos. Za chwilę dołączy do niego samica. Obie mewy doskonale wiedzą, kiedy przypada pora karmienia fok. Próbowały też założyć tutaj gniazdo,  ale wybrane przez nie lokum należało się foczym maluchom. Ptaki doskonale sobie z tym problemem poradziły i gniazdują tuż za rogiem. O! jest już i małżonka :)




W grupie siła, więc skoro pokrzykiwania samca okazały się bezskuteczne, mewy postanowiły upomnieć się o śniadanie chórem. A potem już tylko ustawiały się w kolejce, aby odbierać smaczne rybki z rąk opiekunów fok. Serce rosło na taki widok, niezwykła to bowiem relacja człowieka ze zwierzęciem :)

Pożegnaliśmy foki i udaliśmy się do Kuźnicy. Zajęliśmy stanowisko nad zatoką, zwarci i gotowi na sobotnie, kwietniowe liczenie drapoli. No i tak czekaliśmy, i czekaliśmy i... jednego sokoła wędrownego (Falco peregrinus) się doczekaliśmy, kilku krogulców (Accipiter nisus)... ogólnie, to było słabo z przelotami. 
Czas w oczekiwaniu na nadlatujące ptaki wędrowne wypełniliśmy śpiewem. Oj, działo się! Bartek chyba nawet trochę się nas wstydził, kiedy rozpoczęliśmy swoje arie na plaży, bo minę miał niewyraźną ;) Głównym punktem programu okazała się piosenka "Kolorowy wiatr" z bajki pt. "Pocahontas". Szkoda, że tego nie widzieliście, te wymowne gesty ilustrujące wyśpiewywany tekst... Agnieszka wszystko nagrywała  i mamy film, że boki ze śmiechu zrywać. A jeśli chodzi o samą warstwę tekstową piosenki, to warto, aby każdy mały i duży dokładnie ten tekst przeczytał i zapamiętał. Mądre to słowa, które mówią o wartościach zapomnianych w dzisiejszym, zagubionym w pędzie cywilizacyjnym, świecie.

Ty masz mnie za głupią dzikuskę
Lecz choć cały świat zwiedziłeś
Zjeździłeś wzdłuż i wszerz
I mądry jesteś tak
Że aż słów podziwu brak
Dlaczego powiedz mi tak mało wiesz?
Mało wiesz..........

Na lądzie, gdy rozglądasz się lądując
Chcesz wszystko mieć na własność, nawet głaz
A ja wiem, że ten głaz ma także duszę
Imię ma i zaklęty w sobie czas

Ty myślisz, że są ludźmi tylko ludzie
Których ludźmi nazywać chce twój świat
Lecz jeśli pójdziesz tropem moich braci
Dowiesz się największych prawd, najświętszych prawd

Czy wiesz czemu wilk tak wyje w księżycową noc?
I czemu ryś tak zęby szczerzy rad?
Czy powtórzysz te melodie co z gór płyną?
Barwy, które kolorowy niesie wiatr
Barwy, które kolorowy niesie wiatr...

Pobiegnij za mną leśnych duktów szlakiem
Spróbujmy jagód w pełne słońca dni
Zanurzmy się w tych skarbach niezmierzonych
I choć raz o ich cenach nie mów mi

Ulewa jest mą siostrą, strumień bratem
A każde z żywych stworzeń to mój druh
Jesteśmy połączonym z sobą światem
A natura ten krąg życia wprawia w ruch

Do chmur każde drzewo się pnie
Skąd to wiedzieć masz skoro ścinasz je?

To nie tobie ptak się zwierza
W księżycową noc .
Lecz ludziom wszelkich ras i wszelkich wiar
Chłonącym te melodie, co z gór płyną -
Barwy, które kolorowy niesie wiatr

Możesz zdobyć świat
Lecz to będzie tylko świat
Tylko świat!
Nie barwy, które niesie wiatr...

Po śpiewach były tańce. No, może nie dokładnie tańce, ale hulańce Oli i moje w lodowatej, morskiej wodzie :)  Hartowałyśmy nogi. Więcej chętnych na kąpiel nie było. Pozostali zdecydowanie woleli zostać na brzegu i robić zdjęcia.




CDN.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz